Forum www.dulcemariamireina.fora.pl Strona Główna

 Dwie bajki.

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Czw 19:44, 30 Lip 2009    Temat postu: Dwie bajki.

Tytuł: Dwie bajki.
Scenariusz: Brooklyn
Reżyseria: Brooklyn
Gatunek: Komedia romantyczna.
Odcinki: ok. 30


Historia opowiadająca o ludziach show biznesu.



Alice Norris (Dulce Maria) jest rozkapryszoną gwiazdą kina. Trudno z nią wytrzymać. Bluzeczki, baletki, trampki, sznurówki, kozaczki, gorsety, staniczki, szaliczki, czapeczki... moda to jej żywioł. Jak ognia boi się wrednych paparazzi chcących ją sfotografować bez grama makijażu. Jest załamana gdy ochroniarz którego rzuciła butem na 15 centymetrowym obcasie odchodzi. Zdesperowana szybko musi znaleźć kogoś innego.



John Banks (Ucker) jest silny, przystojny, zna sztuki walki. Kiedyś prowadził bardzo niebezpieczny tryb życia. Postanawia z tym skończyć Niebawem otrzymuje posadę prywatnego ochroniarza niejakiej Alice Norris. Nie żeby był jej jakimś wielkim fanem. Komedie romantyczne w których grała nie zrobiły na nim żadnego wrażenia, nie wspominając o sesjach dla kolorowych pisemek, gdzie była prawie naga...




Gaby Spencer (Anahi) jest menażerką, dba do przesady o swój wygląd, czyta tomy harlequinów, ogląda tylko horrory, przez co boi się spać w nocy.
Szuka pracy...
Przypadkiem zostaje menadżerem znanego, młodego aktora, bożyszcza nastolatek.
Nie rozgarnięta dziewczyna próbuję odnaleźć się w świecie show biznesu.



Lucas Deyn (Robert Pattinson) jest aktorem, poszukującym menadżera od zaraz. Spokojny, szalenie przystojny, nie może odpędzić się od fanek. Czasami show biznes męczy go. Mimo wszystko bardzo kocha aktorstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ka$
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 21:47, 30 Lip 2009    Temat postu:

Super ja chcem 1 odc !!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kala
Chasing The Sun.
Chasing The Sun.



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 37984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: śląsk.

PostWysłany: Pią 12:53, 31 Lip 2009    Temat postu:

o rany !
strasznie podoba mi się opis bohaterów. Dulce w roli paniusi - to będzie coś ciekawego Smile
czekam na I odcinek <3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 13:43, 31 Lip 2009    Temat postu:

Odcinek 1.

Godzina trzecia w nocy. Gaby leżała w swoim łóżku wsłuchując się w mocny powiew wiatru za oknem. Chwilę później usłyszała jakiś inny dźwięk, przestraszyła się i wstała z łóżka jak poparzona. W końcu zdała sobie sprawę, że to tylko zgrzytanie jej zębów. Znowu naoglądała się za dużo horrorów! Położyła się z powrotem i próbowała zasnąć. Od paru miesięcy szukała pracy. Nikt jednak nie chciał jej przyjąć... Dziwiła się dlaczego. Może i była trochę nierozgarnięta, nie wiedziała gdzie jest prawa, gdzie lewa strona... ale to wszystko. Pomijając parę innych „nic nie znaczących” szczegółów oczywiście. Nie mogła zasnąć wstała z łóżka ponownie i zapaliła duże światło. Teraz na pewno zaśnie.

Alice właśnie pracowała nad nową komedią romantyczną, w której grała główną rolę.
-Alice! Musisz tutaj wejść...- reżyser od paru godzin próbował przekonać ją, aby weszła do strumyka pełnego raków, pijawek i innych gadzin, czy tam płazów. Nigdy nie była dobra z biologii.
-Po moim trupie!- krzyknęła i skrzyżowała dłonie na piersi.
-Zaraz będzie jasno i nici z nocnych zdjęć- powiedział mężczyzna.
-Żądam kaskadera!- powiedziała i podbiegła do krzesełka z napisem „reżyser” z tyłu. Chwyciła wielki megafon i zaczęła wykrzykiwać.
-Jest na planie kaskader do cholery?! Pilnie potrzebujemy kaskadera! –biegała jak szalona po polu. Reżyser próbował ją dogonić. W końcu poddała się.
-To jak będzie? Załatwisz mi tego kaskadera?
-Nie!
-Nie?
-Nie! Wchodzisz tam, albo szukamy kogoś innego na twoje miejsce, nie zapominaj, że nie jesteś jedyną aktorką w tym kraju! Jeszcze nie jest za późno, żeby zerwać z tobą umowę!- zakomunikował donośnie.
-Jasne! Wszyscy wiedzą, że królowa jest tylko jedna. Wejdę tam. A wiesz dlaczego? Na pewno nie wiesz... Ale ci wytłumaczę! Wejdę do tego bagna nie dlatego że się ciebie boję tylko dlatego, że nigdzie nie znalazłbyś kaskaderki podobnej do mnie! Bo ja jestem wyjątkowa- wykrzyczała przez megafon.
-Zgadza się?- dodała już bez swojej „broni” i posłała mu zabójczy uśmiech.
-Oczywiście. –powiedział mężczyzna pokornie, wiedział, że próba jakichkolwiek dalszych dyskusji nie ma sensu..
W końcu zdjęła buty i niepewnie zamoczyła jedną nogę w strumyczku. Cała ekipa przyglądała się jej uważnie, czekając na jakieś krzyki z jej strony. Alice jednak była cichutko i właśnie wsadzała do wody drugą nogę. Pech chciał, że natknęła się na jakiś kamień.
-Aaaaa!!! Raki!- krzyknęła i chcąc wyjść z wody zaplątała się w jakieś wodorosty. –Chlup!. Teraz leżała twarzą w pałce wodnej cała mokra z jakąś żabą na głowie, która na dodatek wesoło rechotała. Ludzie z planu nie mogli powstrzymać śmiechu.
-Zabierzcie mnie stąd! –wrzeszczała machając nogami. Wkrótce podbiegł do niej Matt, jej ochroniarz. Wyciągnął ją z wody i postawił na trawniku. Spojrzała na wszystkich powstrzymujących śmiech.
-Z czego się śmiejecie? Żądam adwokata! Jest tu gdzieś adwokat? Jasne prędzej się tu Matka Teresa znajdzie niż prawnik!
-Może powinien obejrzeć panią lekarz?- spytał zatroskany ochroniarz.
-Sam idź do lekarza, psychiatry! Miałeś mnie chronić! Gdzie byłeś jak leżałam w tym bajorze z jakimś stworem na głowie, co?! No gdzie pytam się!- krzyczała cała mokra wskazując ręką na strumyk. Upokorzenie i ośmieszenie jakiego doznała przez całą ekipą było straszne! Chwyciła jednego buta i chciała nim rzucić w swojego „wybawcę”, ten jednak zrobił unik.
-Cholera jasne! Wracaj tu!- powiedziała i chwyciła drugiego pięknego, wysokiego bucika od dolce&gabanna. Miała szczęście! Tym razem trafiła! Mężczyzna dostał butem w krocze. Zwinął się z bólu.
-Zwalniam się...- tyle zdążył powiedzieć i ukucnął na podłodze trzymając się za rozporek. Alice jakby otrzeźwiała z amoku.
-Nie możesz! Jesteś już dziesiątym ochroniarzem w tym roku!
-Dziękuję, za współprace. Nie powiem, że było miło... –powiedział po czym podniósł się z ziemi i opuścił plan. Czerwono włosa ruszyła w kierunku garderoby. Cały czas szła boso w pewnym momencie poślizgnęła się. Charakteryzatorka złapała ją w dosłownie ostatniej chwili. Wyrwała się jej i poszła się przebrać.
Zdjęła pośpiesznie mokre cuchnące wodorostami ciuchy. Ubrała białą bluzkę z pacynką i proste jeansy na nogi założyła japonki. Szybko wysuszyła burzę czerwonych loków i zrobiła sobie nowy delikatny makijaż, w końcu nikt nie miał prawa zobaczyć jej bez tapety. Gdy wychodziła pod jej drzwiami czekała cała ekipa. Spojrzała się na nich bazyliszkowym wzrokiem i wyszła. Na pewno jakiś idiota od chowania sprzętu zrobił jej zdjęcie telefonem komórkowym i będzie jutro na wpadki-gwiazd.pl !
Tego już za wiele.
-Wezwie mi ktoś taksówkę?!- spytała bliska płaczu. Chciała już mieć za sobą tą dramatyczną noc. Chciała znaleźć się w swoim mieszkaniu, gdzie może być sobą...Zmyć ten makijaż i wziąć kąpiel po tym „wypadku”. Wszyscy chwycili telefony komórkowe.
-Jedna taksówka starczy!- powiedziała przyglądając im się z litością...
Trzeba było przyznać, że była prawdziwą kapryśną gwiazdą...

Gaby po ciężkiej nocy udała się do kuchni w celu zaparzenia kawy. Wstawiła wodę, otworzyła szeroko taras swojego małego mieszkanka. Wyszła na zewnątrz. Spoglądała na budzące się miasto. Znowu kolejny dzień poszukiwania pracy. Miała przeczucie, że tym razem się uda. Dostanie wspaniałą, wymarzoną prace i znajdzie dawcę obrączki! (tak przy okazji, no co pomarzyć chyba można?!) Wypiła kawę, potem łazienka, opcja „bóstwo”. W przed pokoju ostatnie spojrzenie w lustro i... wyprawa w nieznane. Nie! Wróć! Zapomniała wyłączyć żelazka....Tak więc cofnęła się, nie zważając na krzyki ludzi w windzie. W końcu ściągnęła ich na dziesiąte piętro bez powodu... Uśmiechnęła się do nich i pomachała uroczo przez małą szybkę od kabiny dźwigu w końcu kto oprze się słodkiej blondynce? Następnie weszła do mieszkania wyłączyła żelazko, aby potem po raz drugi wyjść tym razem bez przeszkód.

Tym akcentem kończymy pierwszy odcinek. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kala
Chasing The Sun.
Chasing The Sun.



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 37984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: śląsk.

PostWysłany: Pią 14:53, 31 Lip 2009    Temat postu:

Debi !
wstaw proszę kolejny odcinek, błagam wręcz . Wciągnęłam się po pierwszej porcji. Boskie opowiadanie, serio boskie. Kapryśna to mało powiedziane. Nieznośna i wredna - oo taka jest własnie Alice. Gaby zrobiła na mnie lepsze wrażenie. Ciekawa jestem czy jakoś dziewczyny się poznają , co je połączy ?
czekam na II Razz oby był jak najszybciej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 15:01, 31 Lip 2009    Temat postu:

Gaby ruszyła pewnym krokiem, do jakiegoś studio.
-I co ja mam robić?! Stanąć tutaj na środku i pytać czy ktoś przypadkiem nie poszukuje menadżera? -Stała na wielkim holu i obróciła się parę razy wokół własnej osi.
-Szuka pani kogoś?- spytał duży napakowany facet, który pewnie był ochroniarzem.
-Jestem menadżerem...-palnęła bez zastanowienia.
-A tak, była pani umówiona. Czekają na panią.
-Naprawdę!? –spytała niedowierzając. Mężczyzna spojrzał na nią dziwnie. Prawda była taka, że wcale nie była z nikim umówiona, ale skoro jest taka okazja to dlaczego nie można „udawać umówionej”. Wyprostowała się i nabrała pewności siebie.
-To gdzie mam iść, na to spotkanie? Nie chce się spóźnić, skoro czekają na mnie.- powiedziała.
-Proszę jechać na samą górę pokój 313- poinformował ją. Szczęśliwa i dumna wsiadła do windy ruszając na spotkanie w sprawie pracy...umówione spotkanie.
Stojąc przed drzwiami z numerkiem 313 wyjęła z torebki lusterko i przemalowała szybko usta błyszczykiem. Wzięła głęboki oddech, zapukała lekko i nie czekając na przyzwolenie weszła do środka. Siedziało tam dwóch facetów... Ale jej uwagę przykuł tylko jeden. Młody, przystojny z zniewalającym spojrzeniem i uśmiechem. Znała go z telewizji. Poczuła, że traci grunt pod nogami. Prawie osunęła by się na ziemie gdyby nie głos starszego faceta.
-Dobrze się pani czuję? –spytał.
-Czy to mój dawca?- wyszeptała oszołomiona przyglądając się Lucasowi.
-Słucham?- spytał ten sam. Potrzebowała parę sekund by ekspresowo dojść do siebie. Odwróciła wzrok, w końcu nie może gapić się na tego przystojnego, pożądanego, seksownego i uroczego mężczyznę, bo co sobie pomyśli... Po drugie uśmiechnęła się głupkowato, po trzecie chciała coś powiedzieć, ale za bardzo nie wiedziała co. Teraz jeszcze zdała sobie sprawę, że ten przystojny, pożądany, seksowny i uroczy facet idzie w jej stronę.
-Może usiądziesz?- zaproponował i uśmiechnął się, do niej. Odpłynęła. Ten głos... ten jego głos, Boże! Znowu postanowiła szybko dojść do siebie. Ruszyła w wskazane, przez Lucasa miejsce.
-Mogę poprosić twoje dokumenty?- spytał jeden z mężczyzn. Pewnie jakiś prawnik jak oceniła po wyglądzie, nie żeby jakoś szczególnie się nim interesowała...
-Dok...do co? –spytała i uśmiechnęła się słodziutko.
-Dokumenty, pani CV, jakieś tam zaświadczenia, pewnie są w tej teczce którą pani trzyma.-odpowiedział zażenowany. Chyba jej nie polubił
-Aaaa dokumenty! Oczywiście- powiedziała i podała mężczyźnie swoją różowiutką teczkę Diddla. Mężczyzna posłał jej jakieś głupie spojrzenia, ale uznała, że zazdrości jej tak pięknej teczki. Usiadł naprzeciwko i patrzał w te karteczki, jakoś podejrzliwie i długo.
-Wszystko w porządku?- spytał Lucas, przerywając ciszę.
-Tak... Jest wszystko co trzeba, ale gdybym był na twoim miejscu...- chciał coś powiedzieć...
-Wspaniale, że wszystko się zgadza- powiedział aktor. –A teraz wybacz chciałbym zostać z moim menadżerem sam. –oznajmił i odprowadził go do drzwi.
-Jesteś pewien... ona jakaś taka dziwna jest...-szepnął prawnik.
-Do zobaczenia- powiedział Lucas. W końcu zamknął drzwi i odwrócił się do Gaby. Kobieta osunęła się po sofie, miała zamknięte oczy, a jej ciało było bezwładne. Zemdlała! W końcu która dziewczyna wytrzymałaby coś takiego? Była teraz menażerką Lucasa Deyna! Zaniepokojony aktor podszedł do niej.
-Odezwij się proszę!- usiadł obok niej, bardzo blisko... Zdecydowanie taka odległość była dla niej niebezpieczna. Otworzyła po woli oczy. Patrzała się w sufit, w powietrzu czuła zapach pięknych, drogich perfum. Zaraz to chyba połączenie jaśminu, cynamonu, grejpfruta...Mniejsza o to.
-Czy ja jestem w niebie?- zadała sama sobie pytanie.
-Jesteś na trzynastym piętrze wieżowca- odpowiedział jej zatroskany cudowny męski głos.
-O kurczę! To do nieba nie daleko...-powiedziała i przeniosła wzrok na swojego rozmówcę. Siedział obok niej z szklanką wody.
-Zemdlałaś...
-To nie był sen?
-Może powinien zobaczyć cię lekarz...
-Jestem twoim menadżerem?
-Tak. Zadzwonię po karetkę- powiedział.
-Nie!- Gaby zerwała się na równe nogi.
-Już wszystko kojarzę, miałam ciężki dzień to omdlenie pewnie dlatego...-powiedziała w przepływie racjonalnego myślenia.
-Bardzo mnie zmartwiłaś- powiedział, nadal był bardzo przejęty.
-Naprawdę, rzadko mi się to zdarza... przepraszam- powiedziała i usiadła na kanapie. Nawet nie wiedziała jakim cudem leżała na niej, to pewnie Jego sprawka...
-Przepraszam.- powiedziała i wstała po woli.
-Odwiozę cię do domu- zaproponował. Żadna koleżanka jej nie uwierzy!
-Nie trzeba...
-Nalegam. –powiedział gdy znaleźli się już przy drzwiach.
-Nie kręci ci się jeszcze w głowie?
-Nie, nie już wszystko ok...-powiedziała. Gdy znaleźli się na dole zwrócili uwagę na kobietę awanturującą się z ochroniarzem. Twierdziła, że była umówiona w sprawie pracy. Gaby przyglądała się jej.
-Kto pierwszy ten lepszy- powiedziała cichutko i posłała jej uśmiech. Była dumna, że to właśnie ona wychodziła teraz w towarzystwie Lucasa. Tamta posłała jej głupkowate pełne zazdrości spojrzenie „mówiące wyrżnij się na tych szpilach”...
Gdy znaleźli się na parkingu, podeszli do najlepszego wozu, który się tam znajdował. Lukas otworzył jej drzwi, sam zajął miejsce obok kierowcy. Niedługo potem znaleźli się pod jej blokiem.
-Dziękuję...- powiedziała i chciała wysiąść.
-Drobiazg- odpowiedział i znowu uśmiechnął się tak jak lubiła.
-No to pa.
-Poczekaj. Masz mój numer, to chyba nawet konieczne żebyś miała, pani menadżer.
-O dzięki...-drżącą ręką wzięła od niego wizytówkę. Musnęła swoją ręką jego dłoń.
-Jakby się coś działo dzwoń, jutro o 18 mamy spotkanie z dziennikarzami...
-Okej, zapamiętam- powiedziała i opuściła jego auto. W końcu wiedziała co to znaczy słowo „szok” .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kala
Chasing The Sun.
Chasing The Sun.



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 37984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: śląsk.

PostWysłany: Pią 15:20, 31 Lip 2009    Temat postu:

o rany jaka akcja xD szok to mało powiedziane. Wcale się jej nie dziwię. Na jej miejscu to pewnie bym dostała zawału jakbym z jakimś super przystojnym aktorem pracowala. Ciekawe czy sobie poradzi ? Razz Gaby jest trochę szurnieta i nierozgarnieta i taka potrzepana xD pewnie bedzie miala kilka wpadek xD ale... czy w ogole Lucas sie w niej zakocha ? ma dziewczyna w sobie cos przyciągającego . Jejcia xD jak mi się podoba ta tela xD czy jak poproszę o III odcinek to spełnisz moja prośbę Debi ?? Razz Razz Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 16:50, 31 Lip 2009    Temat postu:

Spełnię ;*

3.

Alice właśnie ganiała po planie jak szalona.
-Chciałaś spalić moje włosy! Czy wy wszyscy ogłupieliście?!- wrzeszczała jak szalona.
-Alice no co ty! Nie chciałam spalić...-próbowała coś powiedzieć fryzjerka, ale nie miała szans.
-Jasne! Gdybym w porę się nie zorientowała, miałabym po włosach a wy mieliście by po filmie!- powiedziała. Nagle wszyscy zobaczyli młodą blondynkę, która zmierzała w ich kierunku. Miała różową sukienkę, białe kozaczki i futrzaną torebeczkę w kolorze fioletu. Stawiała małe kroczki i machała wesoło w kierunku ekipy.
-Pinki! Wspaniale, że jesteś! –Alice podbiegła do swojej menadżerki.
-Mam wspaniałą wiadomość!- powiedziała blondynka.
-Poczekaj!- Alice powstrzymała ją gestem ręki. – Musisz pogadać z moim prawnikiem! Próbowali spalić moje włosy!
-Dobra to za chwilę!
-Co?! Ja ci mówię, że...
-Spokojnie All. Załatwimy to potem! –powiedziała Pinki i obdarzyła fryzjerkę groźnym spojrzeniem.
-Dobra mów po co tu przyszłaś.
-To już nie mogłam cię odwiedzić?
-Byłyśmy umówione na 14...
-Aaaa! Zapomniałabym na śmierć! Mam dla ciebie nowego ochroniarza!- powiedziała Pinki i podskoczyła z radości.
-Tak szybko?
-Nie cieszysz się? Jest naprawdę bardzo przystojny, nie jak poprzedni. Ma piękne oczy...
-Stop!- Alice usiadła na krzesło przed lustrem.
-Dobra, dobra. Ale bierzemy go nie?
-Ty na pewno w każdym znaczeniu tego słowa. Już widzę jak oczy ci się świecą. –powiedziała Alice i pomalowała usta błyszczykiem.
-Nie prawda, oj dobra może trochę, to co przyprowadzić go? –pisnęła podekscytowana.
-No przyprowadź.
Po chwili Pinki szła w towarzystwie młodego, przystojnego bruneta. Była bardzo podekscytowana co chwilę patrzała na niego, potknęła się o własne nogi, ale na szczęście mężczyzna złapał ją w ostatniej chwili. Uśmiechnęła się głupkowato. On odwzajemnij uśmiech, pełen litości.
-Przedstawiam ci Johna! Twojego new boddygarda! –krzyknęła wesoło Pinki.
Alice przyjrzała mu się uważnie. Był przystojny, chyba w jej wieku, no może o dwa, trzy lata starszy. Przez koszulkę dało się dostrzec jego mięśnie, które prawdopodobnie były wynikiem ciężkiej pracy. Na pewno nie był gościem napakowanym do przesady, po sterydach. Na rękach miał trochę blizn, które tylko dodawały mu ostrości i męskości, na ramieniu widniały jakieś inicjały, ale chyba nie jego.
-Dobra, chyba nie znajdziemy nikogo innego, więc masz tą pracę gościu! –powiedziała.
-Nie musisz krzyczeć mi do ucha...- powiedział
-Radzę się przyzwyczaić, zaczynasz od dziś a teraz bądź tak miły i zostaw mnie samą z Pinki.
-Jasne, pooglądam twoje stroje.- rzucił ironicznie i odszedł.
Alice została sama z menadżerką.
-Skąd ty go wytrzasnęłaś?- spytała czerwono włosa. Pinki wydawała się jakby nie obecna i wodziła wzrokiem za ochroniarzem.
-On jest boski i nie zaprzeczaj! Widziałaś jak mnie złapał?
-Pytałam skąd mi go wytrzasnęłaś!
-Nie powiem ci, bo się wkurzysz...
-Mów! I mnie nie denerwuj, wystarczy, ze on mnie zdenerwował, jak on się w ogóle do mnie zwracał!?
-No dobra widzę, że i tak jesteś nerwowa to ci powiem... uwaga!- Pinki wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy.
-Gadasz czy nie?- spytała Alice i zapaliła papierosa.
-Byłam najpierw w czterech firmach ochroniarskich, ale nikt nie chciał nawet ze mną rozmawiać, gdy powiedziałam im że chodzi o ochroniarza dla ciebie. W każdej firmie powiedzieli że szkoda im ludzi i pieniędzy na ich leczenie w razie gdybyś zrobiła im krzywdę... No to się wkurzyłam i pojechałam sobie... Nagle zobaczyłam w lusterku, że mam rozmazany makijaż... Wzięłam skręciłam w taką ulicę i zatrzymałam się na takim jakby placu wyjęłam kosmetyczkę...
-Pinki! –krzyknęła Alice, kończąc swojego papierosa.
-Dobra no to pomalowałam się i patrzę a tu z takich obskurnych brązowych drzwi w jakimś murze wychodzi taki facet w mundurze... wcale nie był przystojny, a za nim wyszedł on! To znaczy Johny... No to zorientowałam się, że stoję pod więzieniem.
-Chcesz powiedzieć, że zatrudniłaś mi kryminalistę!?
-Oj tam zaraz kryminalistę... pewnie jakiś drobny złodziejaszek... –powiedziała ale postanowiła zamilknąć widząc minę przyjaciółki.
-Dobra... skończę tą opowieść, a potem możesz mnie zabić. Tak więc nikt po niego nie przyjechał... żadna rodzina nie czekała tam na niego... wiesz tak jak na tych telenowelech meksykańskich... no to żal mi się go zrobiło, a że przystojny był, postanowiłam dac mu szanse w końcu to też człowiek! Ma prawo do pracy i normalnego życia! –powiedziała mając łzy w oczach.
-Dobra nie rycz już.
-Nie zabijesz mnie?
-Nie! Ale jak on mi coś zrobi będziesz miała mnie na sumieniu!- powiedziała Alice. Pinki rzuciła się na nią i pocałowała ją w policzek.
-Jesteś kochana!
-Niech on tu przyjdzie. –powiedziała Alice i poprawiła włosy. Pinki zawołała Johna.
-Usiądź, muszę zrobić z tobą taki mały wywiad...- zaczęła Alice. Mężczyzna usiadł we wskazanym miejscu, wyjął papierosa, z paczki Alice.
-Pinki zostaw nas samych- poprosiła przyjaciółkę.
-Ej! Jestem twoją menadżerką, nie będę się wtrącać.
-Idź, jesteśmy umówione na 14!
-Dobra...-powiedziała nie zadowolona i wyszła.
Alice z Johem zostali sami.
-Ładnie się rządzisz... –powiedziała gdy mężczyzna odpalał papierosa.
-Nie przesadzaj. Fajne majtki –powiedział wskazując na stringi leżące na krześle. Alice złapała buraka i schowała je do szafy. John zaśmiał się.
-I z czego rżysz?
-Z ciebie gwiazdko. Zabawna jesteś- odpowiedział.
-A ty nie wychowany! W każdej chwili mogę cię zwolnić więc mniej się na baczności!
-Tak... ciekawe... Twoja przyjaciółka mówiła, że nikt nie chce z tobą pracować więc uważaj, bo ja sam mogę się zwolnić.
-Jesteś bezczelny!
-No to jak ? Zwolnisz mnie?
-Nie!
-Wiedziałem.
Alice wzięła głęboki oddech. Nie mogła uwierzyć że ktoś zwraca się do niej w ten sposób.
-Byłeś w więzieniu?
-Byłem.- powiedział i zamknął oczy zaciągając się papierosem.
-Jak długo?
-Co cię to obchodzi?
-Chcę wiedzieć, chyba mam prawo.
-Osiem lat.
-Za co?
-Nie twoja sprawa!
-Moja! Chcę wiedzieć czy nie siedziałaś na przykład za...
-Za gwałt nie siedziałam, spokojnie nie tknął bym cię nawet mi się nie podobasz. –powiedział i zmierzył ją wzrokiem.
-Bezczelny!
-Już raz to dzisiaj słyszałem od ciebie, powtarzasz się. Fajny stanik- powiedział widząc czerwony biustonosz na lampie. No tak podczas porannej awantury Alice rzucała swoją bielizną. Próbowała zdjąć ową rzecz, ale była za niska. Mężczyzna podszedł do niej i ściągnął to za nią.
-Proszę- powiedział i uśmiechnął się głupkowato. Zła i zawstydzona wzięła od niego swój stanik i schowała go do szafy.
-Wyjdź stąd!- krzyknęła.
-Jak sobie szanowna gwiazdka życzy –powiedział i opuścił garderobę.



Pinki- Menadżerka Alice.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kala
Chasing The Sun.
Chasing The Sun.



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 37984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: śląsk.

PostWysłany: Pią 17:42, 31 Lip 2009    Temat postu:

ejjj uzalezniłam sie kompletnie od tej telki !
masakra jakaś ! jakei spotkanie w ogóle więzień i gwiazdka wow, wow, wow ! Alicia sobie dobrała menagerke masakra pasują do siebie jak ulał rany co będzie dalej ? widać, że John nie da sobie w kaszę dmuchać , może on zrobi z Alicji człowieka? :> oby ojj oby Smile kurde xD aż głupio mi prosić o kolejny odcinek Razz
a w ogóle A też ma spotkanie o 14 Razz zupełnie jak Lucas xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 22:27, 31 Lip 2009    Temat postu:

Gaby zaparkowała swój malutki samochodzik na parkingu przed dobrą hiszpańską restauracją. Spojrzała na zegarek, poprawiła makijaż, wyszła z samochodu i udała się w stronę wejścia.. Miała na sobie czarne rurki, żółte szpilki na bardzo wysokim obcasie oraz biały top w ręce trzymała czarną świecącą, dużą torebkę. Weszła do środka szukając odpowiedniego stolika. Bez problemu znalazła dziennikarkę w średnim wieku. Miała dyktafon, laptopa i notes.
-Dzień dobry- powiedziała i usiadła.
-Witam- powiedziała kobieta i przedstawiły się sobie.
-Poprosiłam panią specjalnie trochę wcześniej. Chciałabym się dowiedzieć, o czym mam rozmawiać z Lucasem, a czego raczej unikać...
-Aha... myślę... myślę...
-Tak?
-Proszę pytać śmiało o wszystko co chce pani wiedzieć. Nie pogniewa się. Chyba...To znaczy...- chciała powiedzieć coś z sensem, ale jak zwykle nie bardzo wiedziała co. W tym momencie dołączył do nich Lucas.
-Witam was.- powiedział i usiadł koło Gaby. Znowu poczuła śliczny zapach jego perfum. Ich spojrzenia na chwilę się spotkały. Uśmiechnął się do niej, ona z kolei spuściła głowę, poczuła jak pieką ją policzki, dobrze, że miała ten dobry podkład rimmela! Jego obecność, spojrzenia nadal ją onieśmielały, jednak czuła się trochę pewniej. Pochwali przyszedł do nich kelner, a gdy złożyli zamówienie, głos zabrała dziennikarka.
-Ok., miejmy to już za sobą. –powiedziała i zadała pierwsze pytanie. Przez najbliższe pół godziny Gaby nudziła się strasznie, a nawet uznała, że nie jest tu potrzebna.
Nagle jednak zrobiło się bardziej gorąco.
-Jesteś podejrzewany o różne romanse, głównie z koleżankami z planu, co o tym sądzisz? –spytała kobieta. Blondynka zaciekawiona przeniosła wzrok na aktora.
-Ludzie uwielbiają plotki na mój temat. Gdyby wierzyć we wszystko co piszą miałbym już piątkę dzieci, romans z Angeliną Jolie i cztery razy zabrane prawo jazdy za rzekomą jazdę pod wpływem alkoholu.
-Czyli jesteś typem grzecznego chłopca? Nie palisz, nie pijesz, nie wdajesz się w romanse...Daleko ci do ostrego trybu życia tak rozpowszechnionego wśród kolegów po fachu...
-Być może. I niech tak zostanie.
-Pomówmy o sprawach sercowych...-zaczęła dziennikarka. Gaby zachłysnęła się swoim sokiem z świeżej pomarańczy.
-Wszystko w porządku Gaby?- spytał Lucas, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
-Tak...tak, przepraszam kontynuujmy.- powiedziała.
-Szukasz wielkiej miłości? –spytała dziennikarka.
-Nie wiem czy w moim przypadku to możliwe, ciężko znaleźć kobietę, która będzie ze mną bez względu na wszystko. Nie chce być w jej oczach tym Lucasem z kinowego ekranu, tylko facetem na którego czekała i którego pokochała nie za nazwisko tylko za to jaki jestem naprawdę. Która będzie ze mną na dobre i na złe, która będzie potrafiła mnie kochać i po za którą nie będę widział świata. Której będę mówił codziennie kocham...-powiedział.
-Wow...- Gaby przyglądała mu się z otwartą buźką. Razem z dziennikarką spojrzeli na nią. Tym razem nawet podkład rimmela nie pomógł!
Dziennikarka zadała jeszcze parę pytań i poszła sobie zostawiając ich samych.
-Gaby?
-Tak?!- spytała niemal natychmiast.
-Czy mi się wydaję, czy jesteś bardzo spięta?
-Nie, nie w ogóle się tym nie przejmuj. Wszystko jest Ok. –powiedziała szybciutko.
-Chodźmy na spacer.
-Okeeej- tylko tyle mogła powiedzieć w tym momencie. Sama nie wiedziała czemu się zgodziła. Znowu zrobi z siebie jeszcze większą idiotkę w jego oczach! Zanim się zorientowała Lucas już stał za nią. Odsunął jej krzesło i wyszli razem. Znaleźli się w jakimś parku. Blondynka nawet nie zwróciła uwagi na to gdzie dokładnie się znajdują. Była trochę oszołomiona. Patrzała pod nogi.
-Powiesz mi coś o sobie? –spytał mężczyzna po chwili milczenia.
-Ja? A co chcesz wiedzieć?
-Jaki lubisz kolor?
-Różowy, żółty i czerwony. –powiedziała. Mężczyzna uśmiechnął się, Gaby jednak nie potrafiła na niego spojrzeć. Usiedli na ławeczce.
-Nie jest ci zimno?- zadał kolejne pytanie.
-Mi?! Gdzie tam! Piękny wieczór...-powiedziała, i zorientowała się że w tej chwili mężczyzna dotyka jej ramienia. Miała gęsią skórkę. Nie zastanawiając się długo zdjął swoją marynarkę i okrył jej ramiona. Otuliła się nią szczelnie czując cudowny zapach. Spojrzała na niego niepewnie. Chyba też nie wiedział co ma powiedzieć. Cóż wzięła głęboki oddech i postanowiła przejąć inicjatywę.
-A ty jaki lubisz kolor?
-Czarny i błękitny od nie dawna.- powiedział patrząc w jej oczy.
-Czemu od nie dawna?
-Tak jakoś. Jakiej muzyki słuchasz?- zmienił temat.
-Popu i opery.
-To tak jak ja.
-Przejdźmy się jeszcze.- zaproponowała. Mimo szybszego bicia serca, i lekkiego zdenerwowania nie chciała się z nim rozstawać.
-Zapomniałem ci o czymś powiedzieć. Jutro wyjeżdżamy.
-Dokąd?
-Do Paryża, naprawdę nie miałem ci tego jak wcześniej powiedzieć, jesteś moim menadżerem zaledwie jeden dzień...
-Nic się nie stało.- powiedziała mając przed oczami widok Wieży Eifla.
-A co będziemy tam robić?
-Kręcimy z ekipą jedną scenę do filmu w którym teraz gram, spędzimy tam góra trzy dni. Potem mamy premierę „Drogi do miłości” i musimy być tutaj w Nowym Jorku.
-Ojej.
-Nie przejmuj się, idzie się przyzwyczaić do takiego życia. Może nie tak szybko, ale idzie.
-Aha.
Uszli już spory kawałek.
-Chyba będzie padać, powinniśmy wracać- zauważyła.

-Podwiozę cię do domu. –zaproponował.
-Nie dzięki, jestem samochodem. –powiedziała i wskazała na malutkiego smarta.
Lucas uśmiechnął się widząc jej samochodzik.
-Przyjadę po ciebie jutro o 5, rano pojedźmy prosto na lotnisko.
-Mam przecież...
-Tak, wiem. Nie sądzę, że pomieszczą się tutaj wszystkie twoje bagaże- powiedział patrząc na auto.
-Oj. Dobrze to ja będę czekać o 5. –powiedziała i wsiadła do samochodu. Lucas odszedł do swojego mercedesa. Marynarki na razie nie odzyskał, jednak nie przeszkadzało mu to.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Nie 17:57, 02 Sie 2009    Temat postu:

Odcinek 5.

Alice miała dość całego dnia! Była zmęczona, chciała wziąć gorącą kąpiel i wreszcie znaleźć się w swoim łóżeczku.
-Zawieź mnie do domu- powiedziała do Johna i rzuciła mu kluczyki od swojego auta.
-Jasne, nie ma sprawy skoro aż tak nalegasz... –odpowiedział ironicznie.
-Otwórz te drzwi, bo za chwilę będzie źle!- wydarła się patrząc w stronę jakiś 30 dziennikarzy idących w jej stronę. Nerwowo przełknęła ślinę. Mężczyzna z kolei bawił się kluczykami.
-Słyszysz co do ciebie mówię!
-Nooo, głuchy nie jestem.
-To na co czekasz?!
-Aż zaczniesz się do mnie normalnie zwracać, a nie drzesz się na całe gardło, że głowa może rozboleć.- odpowiedział i zerknął na dziennikarzy będących coraz bliżej.
-Otwieraj!- krzyknęła wyprowadzona z równowagi na maksa.
-Mówiłaś coś?- udawał teraz, że nie słyszy.
-John!!! Yyyy John... mógł...byś... być tak miły i... zabrać mnie stąd... zanim... mnie ... zaatakują?- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
-Jasne, Alice- powiedział otworzył jej drzwi od strony pasażera. Sam zajął miejsce po stronie kierowcy. Odjechali z piskiem opon.
-Dawno nie prowadziłem- powiedział.
-Masz chociaż prawo jazdy?- spytała zapinając pas.
-Nie.
-Co?!!!
-Żartowałem.
-I z czego się śmiejesz?
-Z twojej miny!
-Jestem warta jakieś 300 milionów dolarów więc uważaj jak jedziesz!
-Mało...
-Słucham?!
-Ja jestem na przykład bezcenny.
-Dobra stop!- powiedziała. Mężczyzna zahamował.
-Co ty robisz?
-Powiedziałaś stop, to się zatrzymałem.
-Chodziło mi o to żeby zakończyć tą ciekawą wymianę zdań. Ał... widzisz co zrobiłeś przez ciebie dostałam migreny!- powiedziała chwytając się za skronie.
-Powiedz mi dokąd my właściwie jedziemy.
-Do mojego domu ulica Bakaliowa 10.
-Ok. Słabe przyśpieszenie ma ten twój samochodzik.
-Jak śmiesz?! To jeden z najnowszych modeli...
-Rok 2007, nie taki nowy, widać że jesteś do tyłu...
-Taaa ty za to do przodu o całe osiem lat...-odgryzła się. Zauważyła, że zacisnął mocniej ręce na kierownicy. Nic już nie odpowiedział. Musiała trafić na jego słaby punkt! Przysięgła sobie, że jeśli ją rozdrażni, bardzo mocno będzie mu wszystko wypominać.
Resztę drogi przebyli w milczeniu. W końcu znaleźli się pod jej domem. Wysiedli z samochodu.
-Dzięki za podwiezienie.
-O! Jak chcesz to potrafisz i podziękować...
-Nie żebym się martwiła, tak z czystej ciekawości, gdzie teraz będziesz mieszkał?- spytała rozglądając się na boki.
-W noclegowni dla bezdomnych.
-Co?
-Żartowałem.
-Ale ty zabawny.
-Mam mieszkanie, a właściwie to apartament w tej dzielnicy.
-Haha! Chyba teraz żartujesz.
-Nie, Cukierkowa 17/4 jakbyś była zainteresowana i chciałabyś mnie odwiedzić. Zapraszam –powiedział i uśmiechnął się głupio.
-Czym się zajmowałeś zanim trafiłeś do więzienia?
-Samymi ciekawymi rzeczami.
-A dokładniej?
-Dokładniej to robiłem takie rzeczy o których ty pojęcia nie masz gwiazdko.- powiedział i rzucił jej kluczyki podobnie jak ona jemu ostatnim razem. Złapała.
-Dobra jak nie chcesz to nie mów. Tylko dziwi mnie to wszystko.
-Co?
-Masz apartament...
-Domek w górach i małą willę nad morzem do tego...-dodał.
-Aha. Dobra no to masz to wszystko... to znaczy te nieruchomości, a będziesz pracował jako zwykły ochroniarz?
-Nie taki zwykły, bo twój nie?
-Daruj sobie tą ironię!
-Myślałem, że lubisz takie komplementy.
-Nie od ciebie! Wracając do tematu...
-Powiedzmy, że straciłem prawo do wykonywania zawodu i zaczynam wszystko od nowa ok?
-Jak tam sobie chcesz. Jutro przyjdź tu o ósmej. Będę czekała.
-Jak nie zaśpię...
Alice już chciała coś powiedzieć a właściwie krzyknąć.
-Żartowałem, wyluzuj. –powiedział i odszedł.
Wzięła głęboki oddech.
-Umówisz się ze mną na randkę?!- spytała. John odwrócił się w jej stronę.
-Żartowałam!- krzyknęła zadowolona i weszła do swojego domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzieło szatana
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 10:11, 14 Sie 2009    Temat postu:

Odcinek 6.

Gaby spała w najlepsze kiedy obudził ją budzik.
-Aaaa!!!- krzyknęła i spadła z łóżka. Cięgle nie mogła przyzwyczaić się do nowej melodii budzika. Godzina czwarta trzydzieści. Ubrała swoje kapcie z prosiaczkiem z „Kubusia Puchatka” i udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, pomalowała się, ubrała w zwiewną fioletową tunikę, a nogi wciągnęła legginsy. W końcu była gotowa do wyjazdu.
Spojrzała na trzy wielkie walizki.
-Chyba nie przesadziłam?- spytała się sama siebie... Zastanowiła się jeszcze chwilę i postanowiła z wielkim bólem serca, zrobić drobną selekcję i zrezygnować z paru „cennych i niezbędnych rzeczy”. Wyjęła trochę kosmetyków i sukienek. Do tego postanowiła nie brać wszystkich szpilek jakie ma w domu. Jakby co kupi sobie jakieś w Paryżu. W końcu skończyło się na dwóch walizkach...
Lucas przyjechał po nią punktualnie.
W końcu dojechali na lotnisko. Paru ochroniarzy wyjęło ich bagaże z samochodu. Na lotnisku czekało na nich paru dziennikarzy, fotoreporterów i fanów.
-Proszę zrobić przejście!- krzyknął jeden z ochroniarzy.
-Lucas!- krzyczeli, aby mężczyzna spojrzał w ich stronę. Gaby była oszołomiona. Nigdy nie widziała czegoś takiego chyba, że w telewizji.
-Do cholery! Te głupie fanki zaraz zrobią mu krzywdę, a jakiś dziennikarz wybije mu zęby mikrofonem... o ! jeszcze oślepnie od tych aparatów!- pomyślała. Cały czas szła obok niego w końcu była jego menadżerem! Właśnie! Nie może pozwolić na to żeby coś mu się stało! Postanowiła działać! Podeszła do najbardziej natrętnego dziennikarza i wyrwała mu mikrofon.
-Raz, raz... próba mikrofonu... o działa! –powiedziała szczęśliwa jak małe dziecko zwracając tym samym uwagę wszystkich w koło.
-Żadnych wywiadów proszę stąd odejść! Tyczy się to wszystkich! Gdy wrócimy obiecuję zwołać konferencję prasową na której będziecie mogli zadawać pytania do aktora. Spotkanie z fanami też będzie! Wszystko będzie tylko proszę stąd odejść! I nie deptać mi po moich butach od Armaniego!– powiedziała i mrugnęła oczami gdyż wszyscy robili jej zdjęcia. Bosko! To z butami mogła sobie darować! W sumie to z próbą mikrofonu też! Spojrzała na Lucasa.. Chyba był jej wdzięczny...Ale z czego tak się cieszył! No chyba się z niej nie śmiał?! Chyba... W końcu udali się na pokład samolotu. Gaby zajęła miejsce przy oknie. Zastanawiała się kto usiądzie koło niej. Nikogo oprócz Lucasa nie znała... Modliła się, aby żadna z tych paniuś grających z Lucasem nie wybrała sobie miejsca obok niej! To było by straszne...
Spojrzała na swojego pracodawcę który rozmawiał z jakąś piękną czarnowłosą, silikonową aktoreczką. Znała ją z serwisów plotkarskich ynęła z pokazywania cycków, romansów, operacji plastycznych i ćpania!
-Usiadł z nią!- powiedziała i wytrzeszczyła oczy. Szybko jednak oprzytomniała. Nikt się do niej nie dosiadł a samolot wystartował...
Lot był bardzo długi Gaby wyjęła z podręcznej torebki „Pamiętnik” Sparksa. Przeczytała parę stron i usnęła. W końcu wstała dziś o czwartej trzydzieści. Przekręciła się na drugi bok. Było jej strasznie nie wygodnie. Wzięła głęboki wdech i poczuła piękny zapach... Przechyliła się jeszcze trochę i oparła głowę na czymś super wygodnym! Gdy obudziła się zdała sobie sprawę, że zasnęła na ramieniu Lucasa! Odsunęła się szybko od niego.
-Przepraszam... –wyszeptała. Cholerny podkład Rimmela znowu nie pomógł! Chyba zmieni go na Astor!
-Nic się nie stało powiedział i posłał jej łobuzerski uśmiech.
-Jak się tu znalazłeś? Przecież siedziałeś z tą tam o!- powiedziała wskazując na czarnowłosą, która teraz siedziała z inną Barbie i oglądały swoje paznokcie.
-Musiałem z nią pogadać o paru scenach które zagramy w Paryżu. Usnęłaś kiedy tu przyszedłem- powiedział wpatrując się w jej oczy.
-Ach, tak...
-Dziś na lotnisku byłaś świetna!- powiedział i znowu posłał jej uśmiech.
-Dzięki. Zrobiłam to co do mnie należało- odpowiedziała zadowolona.
Na lotnisku w Paryżu obyło się bez żadnych dziennikarzy. Samochodami przejechali do wspaniałego hotelu. Gaby zajęła pokój koło Fox.
Położyła się na wielkim wygodnym łóżku z baldachimem.
-Francja elegancja!- powiedziała zadowolona. Zamknęła oczy i przypomniał jej się ten wspaniały moment kiedy obudziła się tak blisko niego... Potem przypomniała sobie fanki na lotnisku, które na pewno wiele by dały aby być na jej miejscu!
Usłyszała głośnie pukanie do drzwi. Podeszła do nich.
-Cześć Mała. Jesteś pewnie menadżerką Lucasa! Przekaż mu ten liścik- powiedziała i podała jej mała karteczkę. Gaby chciała coś powiedzieć, ale tamta poszła sobie...
-Czy ja wyglądam na listonosza? –spytała samą siebie i spojrzała na karteczkę...
Ubrała z powrotem szpilki i chciała iść do pokoju aktora...
Cofnęła się, usiadła na łóżku i spojrzała na karteczkę. Wystarczyło ją tylko odwinąć, żeby zobaczyć co ta idiotka od niego chce. Ale w końcu nie czyta się cudzych listów...
Zaraz! Jaki to list! Jakby to był list to zakleiłaby go w kopertę, ale pewnie jest takim pustakiem , że na to nie wpadła! Jej strata... Odwinęła karteczkę... Potem znowu ją zwinęła nie patrząc na treść...
-Nie wytrzymam! –powiedziała i ponowienie odwinęła. W końcu przeniosła wzrok i przeczytała jej treść!

„Możemy wypróbować to wielkie wspaniałe łóżko... przyjdź, a przekonasz się jaką jestem kochanką. Czekam na Ciebie... Dziś o 23:00”
Monic

Oczy Gaby nabrały wielkości monet. Jak można być tak bezczelnym i bezpośrednim?!
Nigdy nie rozumiała takich kobiet! Ale teraz swoje zdanie może sobie w dupę za przeproszeniem wsadzić. Liścik musi oddać i tak t tak Lucasowi.
Wyszła z pokoju i poszła do niego. Jego pokój znajdował się piętro niżej. Drzwi były uchylone. Zapukała i weszła do środka. Mężczyzna stał na wielkim tarasie i parzył gdzieś daleko...
-Ekhem...-Gaby chciała jakoś subtelnie zaznaczyć swoją obecność, bo chyba jej nie zauważył.
-Czyżbyś się za mną stęskniła?- odwrócił się w jej stronę.
-Nie...yyy... to znaczy... bo...- jąkała się. Jego wzrok tak na nią działał!
-Tak Gaby?- spytał.
-To od Monic.- powiedziała i podała mu karteczkę. Mężczyzna wziął od niej liścik dotykając jej dłoni dłużej niż o było konieczne.
Gaby pomyślała sobie, że powinna wyjść, ale za bardzo była ciekawa jego reakcji. Ma w końcu prawo o wszystkim wiedzieć w końcu jest jego menadżerem!!!
Lucas przeczytał całą krótką informacje, marszczył brwi i podarł liścik.
-To nic ważnego. Co robisz dziś wieczorem? –spytał.
-Śpię!- palnęła bez namysłu, nadal pod wrażeniem tego, że podarł ten głupi, chamski i wulgarny liścik!
-Szkoda... Pomyślałem obie...pomyślałem sobie, że...-chciał coś powiedzieć, ale chyba był zakłopotany.
-Że?- dopytywała się.
-Że zechcesz poznać razem ze mną Paryż nocą. Podobno na mieście jest pięknie...
-O mój Boże... –tylko tyle zdołała powiedzieć.
-Jeśli nie chcesz to nic...
-Chcę!
-To dziś o 21?
-Nie ma sprawy! –powiedziała i wybiegła z jego pokoju cała szczęśliwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dulcemariamireina.fora.pl Strona Główna -> Więcej o NAS / Nasze opowiadania/telenowele / Romans / Dramat / Zapomniane, zaniedbane opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin